sponsor

 

Każdy ma prawo marzyć inaczej.

Napisała 
Każdy ma prawo marzyć inaczej. ludzie potrafią się łączyć.

Ostatnio pisałam o marzeniach, o ich realizacji. Mój dzisiejszy wpis po części będzie odzwierciedleniem tego, co zawarłam w ostatnim artykule.

 

Sobota. Punktualnie o godzinie 8:00 dzwoni budzik. Przecieram zaspane oczy z myślą o kolejnym nudnym dniu. Jednak nie.. nie dzisiaj! Przecież w końcu nastał dzień wyczekiwany od miesięcy. Zrywam się z łóżka. Szybko kończę pakowanie, zjadam śniadanie, pędzę wziąć krótki prysznic śpiewając przy tym głośno słowa mojej ulubionej piosenki „Marzenia nie zmieniaj nie bój się zmienić się wielkim bądź..” budząc przy okazji wszystkich domowników. Czas leci niemiłosiernie szybko. Tuż przed 10:00, stojąc przy katowickich kasach, kupuję bilet w relacji Katowice-Brzeg. Żegnam się z tatą by już po chwili znaleźć się w ramionach niewidzianej kilka miesięcy, osiemnastoletniej Marii. Pół godziny później ruszamy. Trzy godziny w przedziale z dwoma farnoholiczkami rozmawiającymi praktycznie tylko o tym, co wydarzy się za dziesięć godzin. Szczerze współczuję mężczyźnie, który dosiadł się w Gliwicach. Kilka godzin później, z wielkimi uśmiechami na twarzach witamy Brzeg. Podekscytowanie rośnie z każdą chwilą. Kiedy po długim spacerze znajdujemy się już u celu próbę zaczyna nie kto inny jak niewidziana prawie trzy miesiące Ewa Farna! Koncert zaplanowany jest na godzinę 21:00 co daje nam ponad 6 godzin wyczekiwania pod barierkami. Mimo wszystko nie jest to takie straszne, jak się wydaje. Czas płynie, a my podekscytowani śpiewamy i gramy tuż pod sceną. Pojawia się coraz więcej ludzi.. godzinę przed koncertem amfiteatr zostaje zapełniony po brzegi. Ostatnie minuty.. jakieś poprawki i... i czas oddać się w całości muzyce. Gdybym miała opisać uczucia, które towarzyszą mi podczas tej niezwykłej chwili, zajęłoby mi to chyba wieczność. Jednak głównym z nich jest duma. Jestem dumna z tego, że po raz kolejny udało mi się zrealizować marzenie. Koncert trwa, a my z wielkimi uśmiechami na twarzach oraz mokrymi policzkami od łez, skaczemy tuż pod sceną. Niesamowite jest to, że  mimo tylu dzielących nas rzeczy, potrafimy znaleźć również te, które nas w jakiś sposób łączą. Przecież każdy z nas jest inny, każdy przeżył swoją historię, ale mimo tego, że nawet się nie znamy, potrafimy połączyć się w jedna całość. To jest piękne. Koncert zbliża się ku końcowi przez co ulatują kolejne łzy. To już? Tak szybko? Przecież dopiero się zaczęło... Ewa wraz z zespołem kłania się nisko dziękując nam za to, że przyjechaliśmy. Niestety to już koniec. Zawsze tak jest. Wszystko co dobre szybko  się kończy. Biegniemy na drugą stronę amfiteatru z nadzieją na autografy. Udało się! Jesteśmy pierwsze! Teraz nadszedł czas wyczekiwania... Stoimy cierpliwie czekając. Po godzinie, po wielkich schodach schodzi uśmiechnięta Ewa. Podchodzi do nas ucieszona. Mimo, że to już nasty raz, kiedy ją widzę, za każdym razem zapominam o wszystkim tym, co chciałam Jej powiedzieć. Podpisuje mi się na ręce,  robimy pamiątkowe zdjęcie, chwilę rozmawiamy i przechodzi dalej, do reszty fanów. Płacząc żegnam się ze wszystkimi. Kilka osób zabiera się z nami. Siedzimy i rozmawiamy o wszystkim tym, co wydarzyło się niespełna kilkadziesiąt minut wcześniej.  Następne 3 godziny jazdy. Tym razem w ciszy. Każdy z nas wraca myślami do koncertu. Do kolejnego zrealizowanego marzenia. 

Następny koncert? Opole. 31.08.2013r. Czekam z niecierpliwością.

 

Ciekawa jestem co będę myślała o tym po latach. Czy coś się zmieni?..

 

Każdy ma prawo marzyć inaczej. ~`Paulo Coelho

Julia Mościńska

Jesteś!

Każdy z nas powinien mieć swoją szansę.. 

 

Uczennica liceum. Szczęśliwa nastolatka, która wie czego chce w życiu. Dziewczyna, która spełnia marzenia. Nie boję się wyzwań, to one sprawiają, że staję się silniejsza. Interesuję się aktortwem i dziennikarstwem. To właśnie rzeczy, z którymi chciałabym wiązać moją przyszłość. 

 

Zaloguj się, by skomentować